Aleksandra Jonasz "I zbaw mnie ode złego"


I zbaw mnie ode złego

Aleksandra Jonasz

Wydawnictwo: Novae Res

Data wydania: 03.06.2021

Kategoria: kryminał, sensacja, thriller

Ilość stron: 306

Książka trafiła do mnie za pośrednictwem book tour zorganizowanego przez @zaczytana_mama_trojki_dzieci. Recenzję pierwszej części znajdziecie TUTAJ.

Dalszy ciąg sprawy morderstw z pierwszej części. Rosalie ma coraz bardziej wyraźne sny, w których widzi zabójcę. Jak się okazuje został on sfotografowany przez jednego ze świadków. Po przekazaniu go przełożonemu, na jednym ze spotkań zostaje przedstawiony portret pamięciowy, który bardzo różni się od tego pierwotnego. Rosalie i Bruce podejrzewają, że ich szef coś ukrywa. 

Zastanawiam się, co mam powiedzieć Bruce'owi i jak mu wytłumaczyć, ze moje sny to wizje nadchodzących zabójstw, że wszystkie mary senne to tak naprawdę prawdziwe sytuacje, które przeżywam, będąc w ciele ofiary.

Rosalie znowu ma koszmary, z których ratuje ją Bruce. Na szczęście wierzy on jej i ją bardzo wspiera. Jedzie ona przesłuchać ponownie dyrektora szkoły, do której chodziła zamordowana nastolatka. Jest on bardzo nie zadowolony z tej wizyty, ale policjantka ma swoje sposoby, żeby go przekonać do rozmowy. Niespodziewanie mężczyzna podejmuje próbę samobójczą co kończy się podwójną tragedią. Na policja zgłasza się również chłopak, który twierdzi, że został wielokrotnie zgwałcony, a jak się okazuje oprawcy mogą mieć związek ze sprawą. 

Wciąż trudno jest mi pojąć, jak to możliwe, że drugi człowiek może znaczyć dla nas tak wiele, że po jego odejściu nic nie wygląda tak samo, a nasze życie dosłownie rozpada się na drobne odłamki, których nie sposób poskładać.

Druga część podobała mi się bardziej niż pierwsza. Mamy w niej wyjaśnione kilka nurtujących kwestii, a mianowicie sens tych koszmarów Rosalie oraz branie przez nią tabletek psychotropowych. Sprawa rozwija się nadal i pojawiają się kolejne wątki. Bardzo jestem ciekawa następnej części, może w niej dowiemy się rozwiązania zagadki morderstw.

Moja ocena to 7 na 10.

Komentarze